wtorek, 28 czerwca 2011

Podsumowanie

Dziękujemy za udział w imprezie i zapraszamy do podzielenia się opiniami poniżej w komentarzach do tego wpisu. Podsumowanie organizacyjne niebawem.

Zdjęcia dostępne do obejrzenia na www.asg-combat.pl
Zdjęcia dostępne też na profilu Facebooka firmy GUNFIRE

1 komentarz:

  1. Hmm...

    Z perspektywy żołnierza UN.

    Dowódca powiedział "nie macie prawa strzelać chyba że ktoś pierwszy otworzy ogień". Nie można strzelać. Zrobiło się smutno. No ale cóż, życie.

    Faza I: Budowa bazy

    Fajna akcja, choć gdzieś w tym wszystkim zagubił się plan, więc efekt był dość dziwny. Po sobotnich poprawkach było lepiej, ale burza i tak pozostawiła po sobie niezłą rozwałkę. Dopiero później uświadomiłem sobie, że próby ratowania namiotu sztabowego były... hmm. Idiotyczne, to dobre słowo. Trzeba było go szybko złożyć i przeczekać, a nie trzymać stalowe maszty na środku polany w trakcie burzy (LOOOL). Nikt nie zginął na szczęście, ale namiot naszego siłowania się z przyrodą nie przeżył.

    Faza II: Patrol

    I klops, pojmali naszych. Kombinowanie żeby zebrać ekipę i spuścić Serbom wpier* ponownie uciął dowódca mówiąc "jesteśmy ONZ!". Kur*. Znów jedyne co pozostało powiedzieć to: życie.

    Faza III: Nocne czuwanie

    Fajnie było na BRDMie między 3 a 5 rano. Piękny wschód słońca i rosa na wszystkim, włącznie z nami.

    Faza IV: Poranna akcja wymiany jeńców

    Wszystko by było fajnie, gdyby nie to że dowódca poszedł ją robić nie zostawiając instrukcji na wypadek gdyby coś poszło nie tak. Jak się skończyła, było nas o 7, czy tam 9 mniej. A wystarczyło Serbom uświadomić konsekwencje (podobno F16 już się tankowały).

    Faza V: Integracja

    Dla mnie to był koniec milsima, więc dalej się już tylko przyglądałem i alkoholizowałem. Moim zdaniem dużym minusem był brak miejsca jasno wyznaczonego na Niebo. Szwędaliśmy się po parkingu i po bazie ONZ, czekając aż cała akcja się zakończy. O dziwo zakończyła się jeszcze w sobotę, więc czas nastał na przeprzyjemną integrację ;).

    Spostrzeżenia

    BRDM bez dodatkowych zasad, w stylu że to jednostka bojowa i jak się coś znajdzie przed jego wieżą, to ginie, jest zupełnie zbędnym dodatkiem. Wszystkie landki, jeepy i cheerokee są 3x bardziej pojemne i mobilne. Z takim BRDMem ONZ miałoby jakiekolwiek szanse. A tak byliśmy chłopcami do bicia, bez prawa do obrony.

    Plan działań to podstawa. Bez planu się ginie, im więcej osób w oddziałach, tym bardziej spektakularnie.

    Pierwszy raz byłem cieciem z niebieskim nocnikiem na łbie i więcej nie popełnię tego błędu.

    Pomysł z godzinami dla publiki, moim zdaniem, bardzo dobry. Byłem zaskoczony jak duże było zainteresowanie. Na pewno przyczyniło się to do propagowania airsoftu. Chyba najlepszy był człowiek co przywiózł synka w niedzielę, koło południa i był taki zawiedzony że już się zwijamy.

    Ogólne wrażenia pozytywne, głównie przez szereg nowych doświadczeń (być ciotą do bicia, dla opornych), choć nie wątpię, że nie wszystkim musiało się podobać jak się cała sytuacja potoczyła. O ile wiem, była bardzo duża grupa ludzi, którzy o przeciwniku tylko słyszeli i bardzo ich to bolało. Czy to wina organizacji, czy dowództwa, to się pewnie po AARach okaże.

    Pewnie o czymś zapomniałem, to dopiszę.

    OdpowiedzUsuń